Targ jest częścią francuskiego życia i kuchni. Tutaj po prostu nie można gotować nie robiąc zakupów au marche (na targu). Z reguły każda rodzina ma "swój" warzywniak, "swoje" stoisko rybne...To tutaj można podyskutować z zaprzyjaźnionym sprzedawcą warzyw i owoców, pooglądać ciekawe morskie stworzenia, odkryć nieznane owoce...dla turystów to raj!dla Francuzów miejsce zakupów owszem ale również miejsce spotkań, spacerów, wspólnej kawy z przyjaciółmi. W wielu przypadkach wymarłe miasteczka budzą się i zmieniają w tętniące życiem targowisko. Najczęściej w starym centrum miasta ustawiają się rolnicy, sprzedawcy serów, rzeźnicy. Przyjeżdżają furgonetkami, rozkładają swoje produkty na skrzynkach albo otwierają kiermasz w ciężarówce.
Będąc w ubiegły weekend w Annecy miałam okazję zobaczyć sobotni targ na bulwarze Taine i Nicollet. Miałam szczęście zapytać o drogę wspaniała kobietę, która oprowadziła mnie po całym targu (a było co oglądać). Wskazała najlepszego piekarza, sprzedawcę kiełbas, sera i warzywniak, w którym ona robi zakupy. Skorzystałam oczywiście z jej porad i zakupiłam ogromny bochen chleba, 3 kiełbasy, melony, truskawki, czereśnie...załączam kilka zdjęć... i kilka linków na strony francuskie, gdzie możecie wyszukać najbliższy targ :
http://www.marchedefrance.orghttp://www.marcheenfrance.com
http://www.jours-de-marche.fr/
Widzicie te żółte marchewki?? Ja już kilka razy natknęłam się na przepisy, w których je używano ale jeszcze nigdy ich nie widziałam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz