No i zaczynamy szparagowe szaleństwo! Sezon uważam za otwarty. Niektórzy moi bliscy twierdzą, że mam bzika na ich punkcie. No bo jak nazwać kogoś, kto woli szparag od truskawki ?? Sezon taki krótki, a one takie zdrowe...mniam!
Rok temu proponowałam dwa przepisy:
Dzisiaj dorzucam danie dla wielbicieli szparagów, skrajnych purytanów, czyli smak, smak i jeszcze raz smak.
W zeszłorocznym poście, w którym pisałam nieco obszerniej na temat tego warzywa wymieniłam 4 rodzaje szparagów: białe, fioletowe, zielone i dzikie. Przy okazji ostatnich zakupów udało mi się wytropić na straganie tę dziką odmianę. Stwierdziłam, że skoro są dostępne dzikie wezmę również zielone i białe...i zrobię degustację. A co tam truskawki...
Ilość na 4 osoby:
8 szt szparagów zielonych
8 szt szparagów białych (lub fioletowych)
bukiet dzikich szparagów
olej z oliwy
musztarda z Dijon (najlepiej Maille)
ocet cydrowy (lub winny biały, ale uwaga żeby nie był zbyt mocny)
sól, pieprz
Zaczynamy od gotowania szparagów. Wiem, że istnieją specjalne garnki, w których gotuje się szparagi w pozycji stojącej nie zanurzając główek. Ja tego naczynia nie posiadam i radzę sobie jak mogę :-) Zagotowałam wodę w dużym garnku. Obrałam dolne partie szparagów ze skórki zewnętrznej, przycięłam ok 2 cm. Kiedy woda zaczęła się gotować wrzuciłam szparagi białe z zielonymi i gotowałam 5 minut. Następnie wyjęłam je i wsadziłam natychmiast pod zimną wodę w celu przerwania procesu gotowania (w ten sposób chroni się piękny zielony kolor, ale co najważniejsze, warzywo pozostaje chrupkie i kruche). Osuszyłam na ręczniku.
Bugiet szparagów dzikich gotowałam przez ok 2 minuty. A potem postąpiłam z nimi podobnie jak z zielonymi i białymi natychmiast ostudziłam i odsączyłam na ręczniku.
Sos winegret
Uwaga ważna kolejność dodawania składników: łyżeczka musztardy, ok 3 łyżki octu wymieszać dokładnie, żeby dwa składniki całkowicie się połączyły. Na koniec ciągle mieszając dolewać oliwę aż do uzyskania konsystencji zawiesistego sosu. Radzę najlepiej skosztować i wyczuć, jaka konsystencja i smak najlepiej wam odpowiadają. Każdy robi ten sos inaczej i ma swoje "astuces", czyli sekrety. Ja nie lubię bardzo ostrego daję więc mało musztardy i delikatny ocet. Ale wiem, że są osobniki, które lubią sos winegret, który pali każde polane nim warzywo...sami wyczujcie. Doprawcie na koniec pieprzem.
A i jeszcze jedno, niektórzy zastępują oliwę z oliwek olejem słonecznikowym, gdyż twierdzą, że takowy ma bardziej neutralny smak.
Przystawkę podaje się na zimno układając na talerzu szparagi i zraszając sosem.
Et voila, bon appetit!
pysznie i zdrowo:)
OdpowiedzUsuńczyli tak jak lubię :-), pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCiekawe te dzikie szparagi, jeszcze taki nie jadłam.
OdpowiedzUsuńJeśli o mnie chodzi, był to mój pierwszy raz - muszę przyznać, że wspaniałe!delikatne,lekko gorzkawe,troszkę może orzechowe. Dla mnie bomba!
Usuńa ja jeszcze nigdy nie robiłam szparagów:(( bo nie umiem rozpoznawać, które świeże :(( i na nic mi opisy i tłumaczenie:) ech , narobiłaś mi smaka ! uściski :)
OdpowiedzUsuńNo nie!Ty nie umiesz rozpoznać!?? - nie wierzę...coś mi się zdaje, że brak ci wiary w siebie. Podstawowa zasada uważać na zwiędłe kikuty. Muszą być sprężyste..przecież ty to widzisz kochana!próbuj!
Usuń- ja szukam mleczy bio, bo niestety u mnie właśnie jest okres opylania jakimiś dziadostwami,żeby trawa nie rosła :-( ty to masz luksus!
joooo :) krowie bobki wspomagające rozrost mleczy ... ale już po kwiatkach, 3 tygodnie ulewy:( po niej słonko i nowe mlecze, ale ponoć można je wykorzystać, tyle że pierwszy "rzut" ma największe witaminy !
UsuńPS Twoje opisy kulinarne są czadowe :) żądam książki :))) oczywiście z autografem , hihihi
OdpowiedzUsuńobawiam się, że do Liski jeszcze mi bardzo daleko ;-) czas pokaże,dzięki za komplement!
Usuńwg mnie jesteś ... lepsza !:) poza tym masz przewagę oryginalnych przepisów ... nie czaruję :)
UsuńKochana, chyba sobie to wydrukuję i powieszę na ścianie! :-) dzięki!
UsuńBardzo mi się podoba Pani inicjatywa "francuskiego bloga." Ja mam za sobą dopiero kilka postów. A zdjęcie w ramie jest tak cudowne, że z pewnością pięknie by się prezentowało w książce. :-) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję i życzę powodzenia w nowej przygodzie. Wygląda całkiem zachęcająco!żeby nie powiedzieć pięknie i romantycznie - tak jak lubię!
Usuń- do przeczytania!
Dziękuję za odwiedziny! :-) Ja winian potasu kupiłam akurat przez internet w brytyjskim sklepie. W UK jest dostępny jak proszek do pieczenia, u nas trochę z tym gorzej. ;-) Pozdrawiam serdecznie i.... do przeczytania! :-)
OdpowiedzUsuńhmmm, a co to za sklep? zrobiłaś z dostawą do Polski, czy do Anglii? Uwielbiam klimaty ściągania dziwolągów z zagranicy :-)
Usuń