piątek, 11 stycznia 2013

magdalenki

Czy wiecie, że gdyby nie pewien Polak i jego natura łasucha to Francuzi dzisiaj nie znaliby Magdalenek (les madeleines) ?!
 
 
 
Mówi się, że w 1755 Stanisław Leszczyński zaprosił do swojego zamku w Commercy Volataire’a. Zarządził swojej kucharce – Magdalenie-aby na tą okazję przygotowała wyjątkowe ciasto. Kucharka stanęła na wysokości zadania i upiekła ciasteczka o wybrzuszonym spodzie, na bazie jajek, masła i mąki z dodatkiem wody pomarańczowej. Ciasteczka tak przypadły wszystkim do gustu, że Leszczyński postanowił wysłać pudełko z łakociami swojej córce Marii Leszczyńskiej – żonie Ludwika XV. Tym oto sposobem Magdalenki podbiły Wersal. Początkowo nazywano je „ciasteczkami królowej” (gateaux de la reine) ale wielkoduszna królowa chcąc oddać hołd kucharce Magdalenie postanowiła, że nazywać się będą Magdalenki.
Mówi się jeszcze o drugiej legendzie, według której młoda panna o imieniu Magdalena ofiarowała ciastka na bazie jajek upieczone w muszlach św. Jakuba pielgrzymom w drodze do Sanktuarium św Jakuba de Compostella.
Cóż osobiście wolę pierwszą wersję i tę będę opowiadać moim dzieciom…
Dzisiaj najlepsze Magdalenki robi się w Commercy. Jeżeli jednak nie mieszkacie w sąsiedztwie i macie ochotę skosztować można kupić markę „Bonne maman”. Nie wiem, jakie Magdalenki jadał Marcel Proust…w każdym bądź razie to właśnie od Magdalenek wszystko się zaczęło, jak czytamy w „Poszukiwaniu straconego czasu” : „(Ma mère) envoya chercher un de ces gâteaux courts et dodus appellés Petites Madeleines qui semblent avoir été moulés dans la valve rainuree d’une coquille de Saint Jacques.”.
Lubię tak sobie poczytać, co gdzie i kiedy przy okazji gotowania. Dzisiaj podałam Magdalenki na podwieczorek w Wersalu Marii Leszczyńskiej. Rozmawialiśmy o panowaniu Augusta III w Polsce troszkę poplotkowałyśmy o Radziwiłłach i Potockich…To był naprawdę miły podwieczorek … To tak jakbym przeniosła się w czasie.
 

Na ok. 16 Magdalenek normalnej wielkości (moje są mini – 2 na 4 cm)

3 jajka
130g masła półsłonego
150g mąki
150g cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
sok z połówki cytryny

Wymieszaj mąkę z proszkiem do pieczenia, odstaw. Utrzyj jajka z cukrem i cytryną do białej puszystej masy. Dodaj przesianą mąkę z proszkiem do pieczenia, ucieraj. Na koniec rozpuszczone masło. Wszystko wymieszaj.Odstaw do lodówki na ok. 1 godzinę.
Po upływie godziny rozgrzej piec na 180 stopni. Wypełnij foremki ciastem . Piec przez ok. 20 minut. Magdalenki mają być złote. Po upieczeniu wyjmij z piekarnika i odczekaj aż się ostudzą.
 


Bon appetit!




10 komentarzy:

  1. Oj, aż ślinka leci. Jakoś umknęła mi historia magdalenek pomimo, iż St. Leszczyński był znaną postacią w moim mieście. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na podwieczorek! Zapytam tylko w jakim miescie Stasiu byl taki znany (dobrze wiedziec)? Dzisiaj zauwazylam, ze jako pierwsza jestes wpisana na moja liste obserwatorow bloga :-) ciesze sie i dziekuje za odwiedziny...swoja droga masz na twoim blogu piekna bizuterie...serdecznie pozdrawiam i do szybkiego przeczytania!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Lesznie oczywiście:) ale i Rydzyna oraz Włoszakowice żyją jego sławą, sporo u nas śladów po Stanisławie i jego rodzinie, w sumie ciężko powiedzieć czego patronami nie są Leszczyńscy i Opalińscy. Co roku mamy imprezę "Śladami króla Stanisława Leszczyńskiego" wieńczoną symbolicznym powrotem króla. Będę zaglądać do Ciebie bo uwielbiam gotować:) i dziękuję za miłe słowa pod adresem moich tworów. Pozdrawiam:)

      Usuń
    2. " "Qui Leszczynskoirum genus ignorant, Polonium ignorant" - "Kto Leszczyńskich nie zna, ten Polski nie zna". Prawdą jest iż w Lesznie przetrwały wielokulturowej, pierwszej Rzeczypospolitej "- takie zdanie przeczytalam na oficjalnej stronie Leszna...no i wstyd mi!

      Usuń
  3. ja uwielbiam te ciastka, nawet nie pomyślałam żeby je upiec, już szukam foremkę:) buźka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka slow o foremkach. Powyżej umieściłam zdjecie mojej blachy foremkowej (nie wiem jak to nazwać). Jest teflonowa i bardzo łatwo wszystko z niej wyciągnąć. Z tymi pojedynczymi trochę kłopot, bo chyba nie trzymają się prosto na blasze, więc ciasto może uciec. Ja z moich jestem bardzo zadowolona, bo na prawde łatwo się nimi manipuluje.
      Co do silikonowych spraw jestem nieufna, bo nie ma często informacji do jakiej temperatury maksymalnej można ich używać, a tojest w tym przypadku bardzo ważne. Jeżeli przekroczy się maksymalnątemperaturę silikon zaczyna wydaielać trujące substancje. Poza tym tylko foremki europejskie odpowiadają wymaganiom jakościowym i wymaganiom bezpiecznego składu chemicznego, a najczęściej w sklepach można spotkać chińskie!!, które nie respektują norm europejskich!! Dlatego nie mam ani jednej silikonowej formy w kuchni. A nie powiem są zachęcające, bo kolorowe, giętkie i mają wymyślne kształty...

      Usuń
    2. ok, dzięki za podpowiedź bo już się czaiłam na te muszelki pojedyncze... a co do silikonów- POPIERAM - NIE UŻYWAM także!

      Usuń
  4. wczoraj postanowiłam wejść na Twojego bloga i coś upiec, a mianowicie "magdalenki". Powiem taak ... były pyszne! Cała moja rodzina zachwycała się nimi, pozdrawiam i czekam na kolejne przepisy.

    OdpowiedzUsuń
  5. A to dopiero komplement!! Troszkę mi szkoda , że anonimowo...w każdyn bądź razie bardzo dziękuję za zaufanie i zapraszam do kolejnych wypieków! Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Historii dotyczących powstania magdalenek jest wiele,a Francuzi z ich zamiłowaniem do jedzenia lubują się też w opowieściach i legendach kulinarnych. Parę faktów o magdalenkach można znaleźć i tu http://kuchniapelnabajek.pl/na-klopoty-ciasteczka-magdaleny/
    Sama bardzo lubię czytać o jedzeniu i miło jakoś trafiać na gotujących-czytających ;)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...